poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział II

*****Zayn*****
        Na spacerze było zimniej niż myślałem. Która to mogła być godzina? Może kwadrans po północy.
        Nie myślałem o niczym innym oprócz tej tajemniczej dziewczyny. Dopiero widok budki telefonicznej przypomniał mi, że nie zabrałem mojej komórki. Biedny Liam, zaraz po tym jak zniknąłem pewnie do mnie dzwonił, a teraz się martwi. Powinienem zawrócić, ale szczerze mówiąc, nie wiedziałem gdzie teraz dokładnie jestem. Wyszedłem właśnie zza rogu, gdy nagle...

*****Ola*****
        Łup! Ułamek sekundy i już mój przeciwnik leżał na ziemii.
- A masz, slenderze! - krzyknęłam w przypływie adrenaliny.
        Nibyslender podniósł się ostrożnie z ziemii. Krew leciała mu z nosa.
-Nie jestem slenderem - usłyszałam jego podejrzanie spokojny głos - ale błagam, nie bij.
        Chłopak w końcu odsłonił swoją twarz. Było w niej coś znajomego. 
- Znam cię?
- Tak... To znaczy nie. Jestem Zayn.
- Przepraszam cię bardzo - zakłopotałam się - Może ci to jakoś wynagrodzę...
- Chętnie.
- Jest tylko jeden problem, dom jest zamknięty, a ja nie mam klucza...
- To nie problem.
        Przyglądałam się jak Zayn otwierał okno i ostrożnie wchodzi do środka. Niedługo potem usłyszałam szczęk klucza i drzwi stanęły otworem.
- Może zrobię ci coś do jedzenia?
- Dobrze - obdarzył mnie najpiękniejszym uśmiechem, jaki widziałam - Nie powiedziałaś mi jeszcze, jak masz na imię.
- Jestem Ola... Ale możesz mi mówić Alex.
- Jesteś z Polski?
- Tak - uśmiechnęłam się mimowolnie.
- To zrób mi jakieś Polskie danie, ok?
        Czy on musi mieć najgorsze życzenia na świecie?! Co ja mu niby dam? Jakiś żurek? Na szczęście mniej więcej wiem, co w anglii jedzą. Do głowy przyszedł mi tylko jeden pomysł. Usmażyłam mu najzwyklejsze jajka sadzone. Uśmiechnął się i zaczął jeść. Zrobiłam nam po herbacie i usiadłam razem z nim.

*****Zayn*****
        To jest chyba najlepszy dzień mojego życia! Poznałem tą cudowną dziewczynę! Co prawda, nasza znajomość zaczęła się nieciekawie, ale jestem pewien, że Alex tego nie chciała. Siedzieliśmy w milczeniu. Ja jadłem ona piła. Cisza narastała z każdą chwilą, musiałem ją przerwać.
- Mieszkasz tu sama? - zadałem pierwsze-lepsze pytanie.
- Nie, jestem tu z siostrą.
- A gdzie ona jest?
- Była ze mną na koncercie tego zespołu, One Direction, ale ja wyszłam wcześniej.
        Spojrzałem w jej oczy. Nie wiedziała w ogóle, że jestem sławny. Miała to, za co wiele dziewczyn oddało by wszystko, a nawet nie zdawała sobie z tego sprawy!
        W mojej głowie przez chwilę toczyła się bitwa myśli.Powiedzieć jej, czy nie powiedzieć? W końcu wybrałem to pierwsze.
-Czyli nie lubisz One Direction?
-Nie, ale nie jestem też ich wielką fanką...
-Aha...
       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz